michal.spolecznie michal.spolecznie
2641
BLOG

Porozumienie Genewskie: czy leci z nami pilot??

michal.spolecznie michal.spolecznie Polityka Obserwuj notkę 44


Po porozumieniu genewskim słyszy się w Polsce głosy różne głosy. Jak zwykle analizy są powierzchowne. 

Wróćmy do kilku punktów z moich poprzednich wpisów z 05 marca 2014. Cytuję:

Po drugie, choć Ukraina nie jest członkiem NATO, otrzymała w 1994r. gwarancje budapeszteńskie za rezygnację z broni nuklearnej (http://en.wikipedia.org/wiki/Nuclear_weapons_and_Ukraine ). Warto dokładnie patrzeć teraz na ręce sygnatariuszom, którymi byli USA, Rosja i Wielka Brytania i wyciągać wnioski, ile te gwarancje są warte, również w kontekście ich zobowiązań Natowskich.

Dzisiejszy komentarz: ponieważ w informacji po rozmowach genewskich nie wspomniano o Krymie, świadczy to o tym, że gwaranci złamali gwarancje budapeszteńskie dane Ukrainie. A jeśli tak, to wniosek jest taki, że NATO po Genewie możemy ufać mniej, niż przed Genewą. Nie odnoszę wrażenie, że wysłanie 20 samolocików do Polski i kilku stawiaczy min może tu coś zmienić? Nie odnoszę również wrażenia, że słychać takie opinie. A może lepiej, podobnie jak w 1939r. żyć bezkrytycznie złudzeniami Gwarancji Brytyjskich?

Po trzecie, napisałem jakiś czas temu tekst o relacjach Polski z NATO w kontekście ewentualnych napięć państw NATO z państwem posiadającym broń nuklearną, w tym kilka teoretycznych scenariuszy, jak pomoc zbrojna Rosyjskiej Federacji Rosjanom np. w Krajach Bałtyckich. Rosjanie są tam faktycznie dyskryminowani, a nie teoretycznie, jak na Krymie, czy Zadnieprzu, gdzie mają święty spokój. Ponieważ nasze zobowiązania nakładają na Polskę obowiązek interwencji militarnej, warto się zastanowić, co dokumenty operacyjne NATO 'mówią' o ochronie Polski przed selektywnym odwetem taktyczną bronią nuklearną? Jeśli kogoś to interesuje, warto ten tekst przeczytać. Jest bardzo aktualny, a o ile przedtem teoretyzowałem, o tyle teraz jakby teoria zaczyna być mniej teoretyczna. 

Dzisiejszy komentarz: słyszę, że NATO nie chce słyszeć o stałym stacjonowaniu ‘dwóch ciężkich brygad’ w Polsce, czy krajach bałtyckich. Tzn., jeśli ‘zielone ludziki’ pojawią się na Litwie między Kaliningradem, a Białorusią, albo na Łotwie, to niby polskie wojsko lądowe ma zacząć wojnę z Rosją, a w 2-3 miesiące przyjdzie wsparcie z Niemiec, Francji, Anglii i USA? Dziadek mi opowiadał, że też czekali we wrześniu 1939r (brał udział w wojnie obronnej). Biorąc pod uwagę, że ciężki sprzęt NATO by szedł zapewne przez polskie porty, ciekawe, co by zrobiła Rosja z jej Iskanderami (czyli bombą atomową, choć małą, taką jak 2-3 Hiroszimy) w Kalingradzie? Tym samym, czy nie byłoby lepiej, żeby na Litwie i Łotwie stacjonowały wojska lądowe NATO, żeby były gwarantem na pierwszej linii ognia, zamiast teoretyzować na cierpliwym papierze? Bo jeśli nie ma takiej woli politycznej, to czy niektórzy nie mają instynktu samozachowawczego, zwłaszcza po złamaniu Gwarancji Budapeszteńskich??  Czy nie lepiej, żeby NATO broniła Krajów Bałtyckich przez Kraje Bałtyckie i jej porty? A my będziemy trzymać flankę i poczekamy na ‘kawalerię’?? Bo jeśli NATO nie chce teraz zrobić kilku baz wojsk lądowych na potencjalnie zagrożonych terenach, to jaki z tego można wysnuć wniosek, poza wrażeniem iluzji?

Po czwarte, istnieje takie mało znane pojęcie bezpieczeństwa technologicznego, również w zakresie zaawansowanej technologicznie broni. O ile się orientuję, zachodnio-europejski przemysł zbrojeniowy lobbuje w Brukseli otwarcie rynków dostawczych dla armii, w tym polskiej. Możliwość taka wynika, zresztą podobnie jak w kwestii gazu łupkowego, czy emisji CO2 z produkcji energii z węgla, z faktu, że po przyjęciu Traktatu Lizbońskiego w 2006r. sposób głosowania nad tak kluczowymi zagadnieniami przesunął się z jednomyślności, czyli możliwości weta, do głosowania większością kwalifikowaną. Ponieważ Polska przez swoją węglowo-obronno przemysłową specyfikę nie jest w stanie uzbierać mniejszości blokującej, dzieje się, co się dzieje.  Moje pytanie jest, patrząc na rozwój sytuacji, czy Polska może sobie pozwolić na utratę kontroli nad produkcją i dostawami do naszej armii? Czy jeśli szeroko pojęty Zachód odpuści Krym, nie wywiązując się z Memorandum Budapeszteńskiego, to czy dopuszczenie do uzależnienia się, większych niż to konieczne, od zagranicznych dostaw sprzętu wojskowego jest rozsądne? Prawda, że nie?

Dzisiejszy komentarz: czy aby przyspieszenie zakupów broni nie spowoduje poprzez zaniechanie trudnych negocjacji związanych z transferem technologii i ich polonizacją, że nastąpi jeszcze większe uzależnienie się od dostaw technologii z Zachodu?

CO do motywów Rosji, to zaczyna się mówić, że Rosja chce postawić na swoim i wymusić na Ukrainie jej federalizację i wejście do swojej Unii Celnej. Poza tym, można się zadumać nad ‘głębią’ analityczną obecnego konfliktu w Polsce, która omija bardzo ważny motywator rosyjskiej polityki względem Ukrainy gaz łupkowy na Ukrainie przy granicy Ukrainy z Rosją na Zadnieprzu. Mówiąc inaczej, brak tych złóż zapewne uniemożliwi Ukrainie marzenia o niezależności gazowej od Rosji, choć trudno mi ocenić znaczenia rezerw tego gazu na Zachodzie Ukrainy dla jej przyszłości. Warto w tym kontekście też zwrócić uwagę na zasoby gazu łupkowego w krajach Bałtyckich i jego znaczenie dla ewentualnych przyszłych wydarzeń. Podobnie analiza kwestii konfliktu na Krymie nie ma sensu bez brania pod uwagę znaczenia zasobów gazy i ropy na wodach przybrzeżnych Krymu.

Podpowiem, że to, jakie koncerny będą wydobywać ukraiński i, hmmm, krymski gaz i ropę będzie ważnym wskaźnikiem, kto odniósł korzyść z tej zawieruchy, poza Rosją oczywiście. Zwłaszcza porównując listę planowanych firm wydobywczych z przed konfliktu z listą po konflikcie. Zapewne biorąc pod uwagę tę zależność można lepiej rozumieć postępowanie państw, z których pochodzą będące w grze koncerny wydobywcze. To są miliardy zysków w jedną lub w drugą stronę. Dlaczego w Polsce nie pisze się o tym kluczowym aspekcie? Za trudny temat?

Nie mam zamiaru bronić Rosji, bo nie dzieje się dla nas nic dobrego. Ale jeśli teza o znaczeniu gazu i ropy w ukraińskim konflikcie jest rozsądna, to tak się zastanawiam, jaką tu mamy etyczną różnicę porównując agresję na Irak i kontrolę nad jego ropą (znowuż, ciekawe, jakie koncerny wydobywają obecnie ropę w Iraku)?

A jeśli założymy roboczą hipotezę, że na Ukrainie tak samo chodzi o kontrolę nad złożami, co na pewno jest tu ważnym elementem (choć zapewne nie jedynym, wspomniano już o kwestii Unii Celnej) i jeśli się o tym w Polsce w ogóle nie słyszy, to na bazie jakich analiz robi się w Polsce politykę względem obecnego kryzysu?

Podsumowując,

Po pierwsze, warto po Genewie krytycznie analizować wiarygodność sygnatariuszy Memorandum Budapeszteńskiego będących członkami NATO.

Po drugie, warto zacząć rozmawiać, czy polskie zobowiązania Natowskie względem Krajów Bałtyckich w obecnej sytuacji nie powodują nadmiernego i jendostronnego ryzyka tylko dla Polski? Zwłaszcza biorąc pod uwagę wiarygodność gwarantów Memorandum Budapesztańskiego?

Po trzecie, warto zacząć brać pod uwagę bezpieczeństwo technologiczne dozbrajania armii, żeby się, odstukać, kiedyś tam nie okazało się, że po jakiejś kolejnej Genewie nagle będzie problem z częściami zamiennymi do kluczowych elementów obronnych.

Po czwarte, brak analizy problemu Ukrainy z punktu widzenia kontroli nad ukraińskimi złożami gazu i ropy oraz porównania z innymi tego typu konfliktami o złoża, zwyczajnie jest mówieniem nie na temat.

 Kończąc, tak mi się przypomina, jak to Rosja uniemożliwiła wojną 1792r. wprowadzenie w życie Konstytucji III Maja, która mogła IRP zreformować. Czy teraz pozwoli na Konstytucję na Ukrainie, która pozwoli na powstanie stabilnej i niezależnej Ukrainy? 

Mimo wszystko, Wesołych Świąt.

 

 

Chcę się dzielić wnioskami i wiedzą wyniesioną z ciekawego i specyficznego środowiska zawodowego. Przedstawiam swoje prywatne opinie. Nie boję się ani merytorycznej, ani niemerytorycznej krytyki:) Komentarze nie na temat bede wycinal.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka